Autorką poniższych słów jest terapeutka Joanna Buraczek, z którą dzielę gabinet. Pani Asia podobnie jak ja pokonała anoreksję, a swoje doświadczenia wykorzystuje w pracy z osobami cierpiącymi na zaburzenia odżywiania. Ponieważ często podkreśla, jak ważna w procesie zdrowienia jest akceptacja siebie, poprosiłam ją o napisanie kilku słów na ten temat. Słów, które możecie przeczytać mając gorszy dzień, potrzebując motywacji i przypomnienia, że relacja z samym sobą jest najważniejszą relacją w naszym życiu. FB pani Asi: klik.

Kocham Cię – czy wypowiedziałaś kiedyś te słowa do samej siebie? Czy kiedykolwiek pomyślałaś o sobie – jestem super, jestem dobra, cenię siebie za to jaka jestem i kim jestem, jestem w porządku, jestem mądra, jestem ładna. Miałaś tak? A teraz zamknij oczy i pomyśl, jakby to mogło być. Jakby to było, gdybyś siebie polubiła. Co czujesz? Jak się masz? Może wydawać się to banalne, ale jedną z najlepszych moich życiowych decyzji było zrobienie tatuażu „kocham Cię”. Co oznaczają dla mnie te słowa?

Kocham ludzi, których mam wokół siebie, moją Rodzinę, Przyjaciół, bliskich mi Ludzi. Bardzo lubię spotykać się i poznawać nowych ludzi, rozmawiać z nimi, słuchać. Uważam że każdy z Nas jest wyjątkowy i zasługuje na to by być kochanym i słuchanym. Każdy z Nas ma w sobie ogromną wartość, energię, która jest przypisana tylko dla niego. A czy zawsze myślałam tak o sobie? Oczywiście, że nie. A co oznaczają już teraz dla mnie osobiście te słowa? To, że pokochałam też siebie. Naprawdę, niesamowite uczucie. Pokochałam – bo przecież jest to droga, zwłaszcza przy wychodzeniu z zaburzeń odżywiania, w moim przypadku z anoreksji. Gdyby ktoś mi powiedział dziesięć lat temu, że dziś będę się tak mieć – nie wiem czy bym uwierzyła. W końcu nie mogłam nawet na siebie patrzeć. Znasz to uczucie? Gdy stoisz przed lustrem i chcesz by zostało zasłonięte? Jednak. Krok po kroku.

Dostrzeżenie problemu jakim są zaburzenia odżywiania – to pierwszy i jeden z najważniejszych kroków. Co mi jest, co się ze mną dzieje, od kiedy tak mam. Nazwanie tego. Zrozumienie, że zaburzenia odżywiania prowadzą do śmierci, odbijają się z wielką mocą na naszym zdrowiu – na układzie hormonalnym, nerwowym, odpornościowym. Niszczą nasze ciało zarówno z zewnątrz, jak i od wewnątrz uszkadzając narządy, atakując serce. Kolejny krok. Przyznanie się, przed samą sobą i bliskimi, że jestem chora, nie daje rady i potrzebuję pomocy. Danie sobie prawa na odczuwanie całego spektrum emocji. Następnie – badania, lekarze, szpital, finalnie terapia, dietetyk, gdy jest potrzeba to psychiatra. Ciężka praca, która trwa wiele miesięcy. Ciężka praca każdego jednego dnia, od samego rana do później nocy. Walka z anoreksją, bulimią, ortoreksją, z myślami, schematami w których chora osoba żyje. Jednak. Gdy zrozumie się co jest na szali, co można stracić, a co można wygrać. Jak może wyglądać życie bez zaburzeń odżywiania – wybór (dla mnie) jest tylko jeden. Walka, której efektem jest poczucie własnej wartości, zaakceptowanie siebie taką jaką się jest, ze wszystkim co mamy – zaletami, wadami, pięknymi cechami, jak i tymi, które nie do końca Nam pasują. Walka z zaburzeniami odżywiania polega na tym, by naprawdę polubić się, za to jaką się jest, bez stawiania sobie wyimaginowanych wymagań.

Docenianie siebie, akceptowanie, polubienie, dostrzeganie małych sukcesów, małych szczęść, walka dla siebie i o swoje życie. A finalnie… taki tatuaż na plecach. Żeby nigdy nie zapomnieć o tym jak jestem dla siebie ważna. A na koniec takie słowa piosenki, które do mnie bardzo mocno trafiają – 'Chwytaj dzień, z całych sił go łap ’ – Zbyszek Wodecki’. Czy Ty łapiesz każdego dnia swój dzień, czy pozwalasz na to, by zaburzenia odżywiania go zabierały?